in paris (lipiec 2007)
Jak zbratac sie ze sztuka wspolczesna w Paryzu ?
Paryz jest miastem nie tylko slynnym ze sztuki, lecz wprost opetanym przez sztuke. Nowe galerie i niezalezne przestrzenie artystyczne otwieraja sie tu kazdego dnia, czesto zmieniajac nazwe lub przeprowadzajac sie po kilku miesiacach dzialalnosci do innej dzielnicy. Jak wiec odnalezc te miejsca, w ktorych zagubiony amator moze zapoznac sie z najnowszymi tendencjami sztuki wspolczesnej bez poczucia oniesmielenia, skrepowania czy znuzenia? Jak uniknac pseudo-artystycznych pulapek, w ktore wpadaja poszukujacy silnych wrazen turysci ? Ktore z tych licznych miejsc poswieconych sztuce wspolczesnej odgrywa role w zyciu artystycznym Paryza ?
Jednym z takich miejsc jest « Maison rouge », prywatna fundacja Antoine de Galbert, kolekcjonera sztuki wspolczesnej, ktory przebudowal opuszczona fabryke w dzielnicy Bastylii, na przeciwko Arsenalu, jednego z portow Sekwany. Otwarta w 2004 roku, fundacja zajmuje powierznie 2500m2, w tym 1300m2 przestrzeni wystawienniczej, umozliwiajacej organizacje kilku ekspozycji rownoczesnie. Trzy aktualne wystawy poswiedzone sa relacjom sztuki wspolczesnej z architektura. Prace Felice Varini, Flavio Favelli i Patrick van Ceackenbergh pokazane sa w oddmiennych czesciach budynku. W odroznieniu od konwencjonalnych wystaw o zwiazkach architektury ze sztuka, prace flamandzkiego, ekstrawagandzkiego artysty Patricka Van Caeckenbergha budza prawdziwe zaskoczenie. Bicoques (un inventaire provisoire des petites architectures entre 1982 et 2007), to inwentarz wymyslnych struktur odpowiadajacych formie tymczasowego zamieszkania i kreacji. Niektore z nich przybieraja postac hybryd laczacych wozek z muszla, inne studni bez dna lub domkow wypelnionych szufladkami. Instalacja, ktora wzbudza najwieksze zaciekawienie nosi tytul « Le paravent ». Jest to rodzaj czworobocznego, drewnianego parawanu oslaniajacego nakryte cerata w czerwono-biala kratke stoly, kociol ugotowanej przez artiste zupy z homara i wypelniona piwem lodowke. Calosc, ozdobiona girlandami kolorowych choragiewek przypomina jarmarczna uczte. W czasie trwania posilku, « Le paravent » staje sie konkretna okazja bratania sie ze sztuka, z artysta i z poznanymi przez przypadek wspolbiesiadnikami. Pijac wysmienite piwo i delektujac sie smaczna zupa, uczestnicy tego zdarzenia odkrywaja tworczosc artysty i okolicznosci w ktorych powstaly jego prace. Pozostawione naczynia staja sie czescia instalacji az do nastepnego posilku. Van Caeckenbergh przyrzadza kilka takich obiadow. Kolejny przewidziany jest na zakonczenie wystawy, we wrzesniu.
Innym miejscem wartym odwiedzin jest Palais de Tokyo, najbardziej intrygujace centrum sztuki wspolczesnej we Francji. Otwarte w prawym skrzydle neoklasycznej budowli skonstruowanej pod koniec lat trzydziestych, miejsce to, przebudowane przez pare architektow Anne Lacaton et Jean-Philippe Vassal w 1999 roku, wyraza jeden z najciekawszych konceptow sztuki wspolczesnej. Interdyscyplinarnej, eksperymentalnej i dostepnej dla wszystkich. Kazdy wernisaz staje sie tu prawdziwym zjawiskiem przyciagajacym tlumy widzow. Sukces ten jest wynikiem pracy tandemu dyrektorskiego : Nicolas Bourriaud i Jérôme Sans, krytykow sztuki i kuratorow, ktorzy z odwaga przemienili 8000m2 tego autorytatywnego gmachu w rodzaj artystycznego squatu.
Dzieki wystawom takich artystow jak Chen Zhen, Wang Du, Jonas Mekas, Yoko Ono, Andy Warhol, Mike Kelly, jak rowniez mlodej generacji tworcow (Minerva Cuevas, Bruno Peinado, Melik Ohanian, Jota Castro, Pierre Joseph, les M/M (Paris), etc.) Palais de Tokyo zyskal ogolne uznanie.
Jednak tym, co sprawia, ze centrum cieszy sie stale wzrastajacym powodzeniem jest jego zdolnosc do budowy sytuacji, w ktorej zarowno artysci jak i publicznosc nie odczuwaja zaklopotania. 13 osobowa ekipa « mediatorow » skladajaca sie artystow, historykow sztuki, grafikow itp odpowiada na pytania zwiedzajacych dotyczace historii architektury centrum, wyjasnia zasady jego dzialalnosci, przedstawia prace poszczegolnych artystow i podaje szczegoly dotyczace tematu czy konstrukcji danej wystawy. Dla dzieci, mediatorzy przygotowuja warsztaty z dzialan artystycznych i proponuja organizacje zabaw urodzinowych. Wlasciwie nikt nie nudzi sie w Palais de Tokyo, nawet kiedy wystawa jest nieciekawa, zawsze mozna trafic na rewelacyjna ksiazke w « tokyo-ksiegarni », na dostepny w butiku model designu lub na dobry deser w kawiarni.
Tymczasem, wiele zmienilo sie od 2002, roku oficialnej inauguracji Palais de Tokyo, otwartym nie tylko dla elity artystycznego swiata, lecz takze dla tych, ktorzy maja ochote napic sie piwa przed polnoca w nowoczesnej dekoracji lub poszperac w publikacjach proponowanych w ksiegarni. Dlugie, drewniane stoly, ktore gromadzily artystow, krytykow sztuki, wlascicieli galerii, kolekcjonerow i ciekawskich przy misce nie drogiej zupy, przemienily sie w prawdziwa restauracje umeblowana i oswietlona wedlug projektow najmodniejszego designu. Wspolne posilki, podaczs ktorych mozna bylo poprosic o podanie chleba znanego kuratora, otrzec sie o artyste, ktorego prace pokazywane sa w sasiedniej przestrzeni wystawienniczej lub pomlaskac na ucho nielubianej krytyk sztuki, przeszly do historii.
Zmiany jakim uleglo miejsce poddaja w watpliwosc podstawy estetyki relacjonalnej, ktorej formy usilowali odnalezc w codziennosci dwaj dyrektorzy centrum. Artystyczne spotkania towarzyskie stopniowo przetworzyly sie w medialno-biznesowe kolacje, wyszukany styl zastapil bezposredniosc kontaktow, wstep jest platny i ceny posilkow ulegly znacznej podwyzce.
Mimo tej instytucjonalizacji i przemiany w « luksusowy squat », Palais de Tokyo jest wciaz godnym polecenia miejscem sztuki w Paryzu. Powodem tego sa nie tylko dobre wystawy, koncerty, happeningi, interesujace konferencje i pokazy mody. To, co sprzyja rozwojowi tego centrum to takze jego polozenie geograficzne, przyjemne tlo i pozne godziny otwarcia. Do Palais de Tokyo zaglada sie wiec nie tylko by poczuc sie na prawde « in » czy zapoznac sie z gustem nowego dyrektora, lecz rowniez po to by spedzic milo czas, popatrzyc na szczyt wiezy Eiffla, spalic papierosa, wypic dobra kawe i porozmawiac o aktualnej wystawie z przypadkowo spotkanymi artystami. Bo jak wiadomo, w Paryzu zawsze spotyka sie znajomych.
Anna Olszewska